Sporo osób miało już okazję zajrzeć do galerii Fotografiska w kompleksie Am Tacheles. Ja natomiast nie byłam i na pewno nie planuję w ogóle się tam wybrać, chociaż nawet dostałam zaproszenie, ale jest to moja osobista forma protestu wobec tego, co stało się z dawnym Tacheles. Dziś ta znana galeria fotografii jest dla mnie przejawem typowego art-washingu – inwestorzy zasłaniając się tworzeniem przestrzeni dla sztuki, w gruncie rzeczy przyczynili się do całkowitej likwidacji kultowego ośrodka kultury na dawnej, niezgentryfikowanej mapie Berlina. W tym poście udostępniam fragment mojej książki (rozdział 2.15), który oddaje hołd Tacheles lat dziewięćdziesiątych.
▸▷ HOW LONG IS NOW – JAK DŁUGO TRWA TERAZ?
„Podobno teraz trwa pomiędzy dwoma a trzema sekundami. Czyli w przenośni tyle, co historia kultowego berlińskiego Tacheles. Ośrodka już nie ma, ale spuścizna po nim wciąż jest żywa w berlińskiej scenie alternatywnej. Wychodząc pierwszy raz do góry kolorową, otagowaną klatką schodową tego popularnego niegdyś miejsca, zastanawiałam się, czy schody nagle się nie zawalą. Na oko mogły być w podobnym stanie jak te w dawnym krakowskim klubie Kitsch, a tam, jeśli pamiętacie, spektakularnie runęły one w dół od nadmiernego obciążenia. Później przyglądałam się batalii o Tacheles, zakończonej według klasycznego berlińskiego scenariusza, kiedy to kontrkultura ustępuje miejsca komercji, korzystającej na popularności wypracowanej przez tę kontrkulturę.
Ale „tacheles!‟ czyli z hebrajskiego „do rzeczy!”. Kolektyw artystyczny „Kunsthaus Tacheles‟ zajął w 1990 roku znany później wszystkim w Berlinie budynek dawnego pasażu zakupowego Friedrichstraßenpassage. Nazwa nawiązywała do prostego i klarownego sposobu wyrażania się, kontrastującego ze stylem komunikacji aparatów państwowych NRD. Popadający w ruinę obiekt właściwie był już przeznaczony do rozbiórki, ale artyści wywalczyli, żeby utworzyć w nim centrum sztuki. Urządzono tam hale wystawowe/koncertowe/teatralne/taneczne i inne pomieszczenia na różnego rodzaju wydarzenia kulturalne. Na zewnątrz powstał park metalowych rzeźb i znalezionych fragmentów berlińskiego muru. Otwarto także kawiarnię i bar. Przyszedł jednak czas, że i do Tacheles dobrał się nastawiony na zysk inwestor. Miasto nie pomogło w przekształceniu tej nietypowej instytucji na miejski ośrodek kultury, choć to właśnie przez unikatowy charakter tejże przestrzeni ściągały tam tłumy z całego świata.
Film „The last days of Tacheles”* pokazuje ostatnie chwile Kunsthausu. Do oficjalnej eksmisji budynku głównego doszło już 4 września 2012 roku, ale artyści z podwórza zostali dłużej, do końca nie tracąc nadziei, że sytuacja odmieni się na ich korzyść. Ostatecznie 25 czerwca 2013 roku na teren weszły służby porządkowe i przeszły do całkowitej likwidacji warsztatów i eksponatów w obrębie działki. Dało to kres Tachelesowi w tamtejszym kształcie. Odrodzi się on jako nowoczesna, znacznie powiększona przestrzeń handlowo-mieszkaniowa pod nazwą Am Tacheles, choć bez powiązania z dawnym ośrodkiem sztuki, bo artyści przenieśli się gdzie indziej. Większa grupa ulokowała swoje studio metaloplastyki na Friedrichsfelde.
Zasadniczymi pracami architektonicznymi nad nowym kompleksem kieruje kierowało znane biuro Herzog & de Meuron. Zaprojektowało ono pięć z dziesięciu budynków na terenie przyszłej „Quatier” dla Berlina. 1 200 m² na parterze dawnego Kunsthausu inwestor przeznaczył dla sztuki, czyli szwedzkiej galerii Fotografiska. To niewiele jak na areał o powierzchni całkowitej 23 346 m², zajętej przez wielopiętrowe apartamentowce, z prywatnymi mieszkaniami sięgającymi nawet do 365 m².
[Przypomnę, że „Fotografiska” to muzeum fotografii w dzielnicy Södermalm w Sztokholmie, założone przez braci Jana i Pera Bromanów. „Fotografiska Berlin” jest czwartym oddziałem tej galerii fotografii, obok muzeów w Sztokholmie, Nowym Jorku i Tallinie. Obok berlińskiej galerii wyrosły apartamenty, przestrzenie biurowe i komercyjne, w tym największy REWE w Niemczech, Rossmann oraz wiele innych sklepów.]
Ostatniego dnia funkcjonowania oryginalnego Tachelesu, plastycy oraz aktywiści zabrali wszystkie metalowe litery składające się na nazwę miejsca i na specjalnych platformach na kółkach przewieźli je pod berliński ratusz. Ułożyli je tam na znak dezaprobaty wobec niekorzystnego dla nich obrotu zdarzeń. Pół godziny później przyjechał dźwig, aby sprzątnąć niewygodny napis."
Uważam, że galeria sztuki z prawdziwego zdarzenia powinna przede wszystkim służyć artystom i ich odbiorcom, a nie być narzędziem w rękach inwestorów do powielania zysków. Komercyjny charakter galerii, ignorowanie spuścizny miejsca (zachowana jedynie klatka schodowa nawiązująca do oryginalnego Tacheles), a wręcz nachalne wykorzystywanie do własnych potrzeb dawnego wizerunku miejsca, czynią z Fotografiska, w moim odczuciu, mało przyjazne miejsce dla sztuki. Szkoda, bo mogłoby być zupełnie inaczej. Pomijam oczywiście samą kwestię kurateli czy zawartości wystaw, które same w sobie mogą być wartościowe.
*Film „The last days of Tacheles” można obejrzeć na Vimeo za niewielką opłatą.
Brak komentarzy